Błędne koło
Budzę się rano.
Zaglądam do żony - jak ona smacznie sobie śpi, próbuje się przytulić , odpycha moje ręce.
Ubieram się w sportowe ciuchy i wychodzę. Idę biegać po lesie. Wysiłek fizyczny naprawdę pomaga.
Jest czwarta rano. Co za idiota biega o takiej porze?
Wracam po 45 minutach, biorę prysznic, zaglądam do dzieci, poprawiam kołderki.
Czas zabrać się za pracę, spać już mi się nie chce. Wystarczają 2-3 godziny.
Pierwsze dni były jeszcze trudniejsze. Pierwszy tydzień dał mi popalić. Spałem może kilka godzin przez cały tydzień, straciłem apetyt - nic nie jadłem, schudłem 7 kilogramów. To akurat dobrze bo miałem tych kilogramów o kilka za dużo.
Zacząłem korzystać z psychoterapeuty - to mi pomogło, przespałem pierwszą noc. Za wiele nie pomógł ale uświadomił mi, że takie sytuacje zdarzają się bardzo często. Trzeba stanąć z boku i dać płynąć czasowi - łatwo powiedzieć. Mi to zajęło około miesiąca.
Nie potrafiłem odpuścić. Chciałem walczyć o małżeństwo z całych sił, dzień po dniu. Wydawało mi się, że to po prostu jej przejdzie. Niestety nie przeszło. Postanowiłem odsunąć się i spojrzeć na to z boku. Skoro nie mogę mieć na nic wpływu to może nie warto się zadręczać.
Dodaj komentarz