Wakacje
Minęło wiele dni.
Uodporniłem się, może tylko tak mi się wydaje ...
Wyjazd na wakacje stał pod znakiem zapytania do samego końca.
Dzieci w niebowzięte, czekały na tę chwilę cały rok. Nie straszne dla nich 15 godzin w samochodzie.
Ruszamy wcześnie rano o 4, do Rijeki mamy 1400 km. Droga upływa bez większych problemów.
Tym razem na prośbę żony wybrałem mieszkanie w dużym mieście, 4 pietro z dość ładnym widokiem, szczególnie w nocy. Dla nas nie ma to większego znaczena, tylkow nim śpimy resztę dnia spędzamy na zwiedzaniu i plażowaniu.
Jest niewielki problem z parkowaniem samochodu - gapa ze mnie, że nie zauważyłem, że apartament nie ma parkingu. Damy radę.
Pierwszy dzień mija nam na zwiedzaniu do południa, Istria jest naprawdę piękna. Stare miasteczka, ich klimat, smak i zapach. Potrzeba więcej czasu by to poczuć.
Po południu spotykamy się ze znajomymi z zagranicy, jemy obiad, lody a potem spędzamy razem czas na płaży do wieczora. Żal się rozstawać ale zapada zmrok a my mamy 2 godziny jazdy z powrotem.
Wieczór bez emocji, idziemy spać - każdy osobno, przywykłem do tego.
Następny dzień chcemy spędzić na plażowaniu, ale najpierw ruszamy na pieszo do zamku. wydawało się niedaleko ale wejście daje się nam we znaki. Widok jaki widzimy z góry jest bezcenny. Warto było by tu wejść po zmroku i zobaczyć panoramę Rijeki.
Potem ruszamy na plażę, pierwsze miejscowości są bardzo zatłoczone, jedziemy dalej i dalej, w końcu zaczynam się wkurzać nigdzie nie jest dość dobrze, przejechaliśmy 50 km i teraz to już każde mijsce będzie dobre.
W końcu lądujemy na plaży na 2 godziny.
Potem ruszamy do Puli zobaczyć amfiteatr - robi wielkie wrażenie, które psują rusztowania sceny przygotowywanej na koncert jakiejś sławy.
Po powrocie do domu zbiera mi się na rozmowę. Obiecałem sobie że nie będę tego robić, ale nie wytrzymuję. Chcę w końcu porozmawiać o widokach na przyszłość. Mogłem nawet nie zaczynać bo kończy się to jak zwykle - nie chce ciebie, nie kocham cię już dawno, poradzę sobie bez ciebie.
Z mojej strony padają te same argumenty - będzie ci ciężko, zmieniłem się, możemy to jeszcze naprawić, wszystko zależy od ciebie tylko musisz zmienić nastawienie do mnie.
Co z budową domu, co z działką - neważne.
Mówię, jeśli mam zbudować dom to dla nas nie po to żeby w nim nie mieszkać.
Mówię o tym, że jeśli to ma dalej tak trwać to musimy zmienić nastawienie do siebie, ustalić pewne zasady i oczekiwania.
Oczywiście moje jej nie odpowiadają.
Błędne koło. Jestem już zmęczony. Chyba się poddam, coraz rzadziej widzę sens czegokolwiek.